Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 180.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wno... — ciszéj dodała: — Kiedy byłam w domu rodziców moich, nazywano mię Sylfidą...
— Dlaczegóż to? proszę stryjenki! — dość naiwnie zapytał gość.
Zarumieniła się lekko i mimowoli spojrzała po swéj kibici.
— Aha! — odpowiedział, ale markotniał widocznie i wesołość jego gasła pod napływem przykrych jakichś myśli.
— Stryjenciu, — zaczął, — dlaczego stryjenka u Rolickiego ulokowała swoje pieniądze?... on to w biletach trzyma, a z tego procent mały...
— O, — zaprotestowała, — ja się na tém nie znam...
— Ale ja znam się i mówię stryjence, że to strata duża i niepotrzebna.
Spojrzał w okno i niedbale dodał:
— Teraz najlepiéj jest lokować kapitały na obywatelskich majątkach...
— O, obywatele... to pewnie, — zaczęła.
— Otóż to, chciałem nawet stryjenki zapytać, czy nie ulokuje tych trzech tysięcy u mnie?
Mais comment! — zawołała — i owszem! dlaczegożeś wprzódy mi nie powiedział?
— Tak... przykro mi jakoś było... mea culpa! nie zapłaciłem jeszcze procentu ani Łopotnickiéj, ani stryjence...
— O, co tam! co tam! nie mówmy o tém! — za-