Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 193.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

gówkę ma... piękną fortunę z pałacykiem i angielskim ogrodem... Miła osoba, bardzo miła... gościnna... przyjęła mię bardzo grzecznie, przypominała, że, będąc dzieckiem, znała mię, kiedy mieszkałam jeszcze w moich Łopotnikach i sąsiadowałam z jéj rodzicami. Zapytałam się jéj, czy nie wié czego o Łopotnikach. „A jakże! — mówi, — bywamy tam z mężem”. Pytam się: u kogo? kto tam mieszka? Powiedziała, że „Wyżliński jakiś, licho wié kto i zkąd, przybłęda z końca świata, przyjechał, Łopotniki kupił i rozpiera się w nich sobie, jak pan wielki... My to choć znajomemu i sąsiadowi sprzedaliśmy naszę fortunę... kiedy już koniecznie trzeba było, i zawsze myślałam sobie: no, przynajmniéj z dobréj familii człowiek na naszém miejscu osiadł, bo to ten był... Prażnicki, z Saniewa i z Saniewskiéj urodzony, który przez kupienie Łopotnik dobra swe chciał zaokrąglić, ale teraz, fiut! i przewróciło się wszystko do góry nogami! Prażnicki zbankrutował i dzieci jego poszły gdzieś w służbę, czy co u licha, a w Łopotnikach rozpiera się jakiś Wyżliński... żeby jego diabli ztamtąd wyparli! Ciekawam, czy choć uszanował on i porządnie utrzymuje dom ten, w którym ja większą połowę życia szczęśliwie przeżyłam, i tę aleję z akacyą, którą z nieboszczykiem Romualdem zasadziliśmy własnemi rękoma. Nie chciałam nawet pytać się o to marszałkowéj, bo żeby mi co złego powiedziała, była-bym rozpłakała się, a dla mnie... okazywać żal przed ludźmi... nie wy-