Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 201.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dziś.
Rzecz dziwna, że wiadomość ta większe wrażenie wywarła na pani prezydentowéj, niż na jéj córce. Rozalia zachichotała tylko, mówiąc:
— To dobrze! zdaleka posłucham muzyki!
Stara zaś szeroko usta otworzyła i oczy jéj błysnęły.
— U nich tam piękne towarzystwo bywa, — mówiła, — pewnie i marszałkowa z córkami będzie. Rolicki, choć adwokat, jest obywatelskim synem... z Pokutnickiéj się rodzi... Matka jego miała majątek, Pokutowo, tuż przy drodze pocztowéj, niedaleko Ongrodu... pewnie zbierze się u nich kompania piękna... oprócz marszałkowéj dużo dawnych znajomych, których jeszcze dziećmi znałam... och, och, och!
Żyrewiczowéj błyszczały oczy i rumieniły się policzki.
— Pani prezydentowo, — zaczęła nieśmiałym głosem, — a żebyśmy tak, jak przeszłéj wiosny, poszły i przez okno popatrzały, jak oni tam będą poubierani i jak będą tańczyć... Staś ślicznie tańczy... brał lekcye u... tego sławnego metra.
— A dobrze, dobrze, — po krótkim namyśle odpowiedziała Łopotnicka, — czemuż nie! rozerwę się trochę... i jeszcze raz przed śmiercią... ich zobaczę!... och, och, och!...
Niech pani radczyni przyjdzie tylko po mnie, jak zaczną tam grać i tańczyć...