Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 250.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ster mularski z Młynowa... ten sam, który tę kamienicę dla Rolickiego...
Nie dokończyła, bo pani Emma, zerwała się z kanapki i obiema rękoma pochwyciła ją za ramię.
— Bryniu! co tobie jest! — krzyczéć zaczęła — zwariowałaś, moje dziecko! Bryniu! Bryniu! upamiętaj się! przyjdź do przytomności! dziecko moje! bo po doktora polecę!...
W wyrazie twarzy i krzyku Żyrewiczowéj było tyle szczerego przestrachu, tak nawet w przestrachu tym zadźwięczało serce matki, bądź co bądź, przerażone myślą o nagłém zwaryowaniu jéj dziecka; że po ustach Brygidy przesunął się uśmiech, choć niewesoły, o! wcale nie wesoły! Usuwając się o kroków parę, zaczęła znowu:
— Moja mamo! ja wcale nie zwaryowałam; i jakaż to waryacya?... człowiek to młody, przystojny... takie ma poczciwe, roztropne, wesołe oczy...
— A niech go dyabli wezmą, z jego przystojnością i z jego oczyma razem! — zapominając o wszelkiéj wykwintności wyrażenia się, krzyknęła pani Emma i bezwładnie na kanapkę opadła.
Nie dowierzając przecież jeszcze przytomności umysłu córki, wlepiła w nią wytrzeszczone oczy.
— Czy ty naprawdę to wszystko mówisz?... naprawdę... naprawdę?
— Naprawdę, mamo. I dlaczegoż ma to być nieprawdą? Myśmy stosowni dla siebie. On nie wyso-