Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 264.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wyjechał więc? — zawołała Żyrewiczowa.
Nie było odpowiedzi.
— A nasze kapitaliki? — zapytała ciszéj.
— Przepadły, — głucho odpowiedziała stara, która już na swym fotelu usiadła i, z głową o tylną poręcz opartą, patrzała w sufit.
Wdowa zbladła bardzo. Przed oczyma jéj mignęło widmo nędzy.
— Jakże to? — zaczęła drżącym głosem, — pani prezydentowa miała obligi i kartki od Stasia.
Łopotnicka oderwała głowę od poręczy fotela i spojrzała na nią przeszywającym wzrokiem.
— Obligi! — zawołała, — a kto je pisał? Notaryusz... Ickiewicz jakiś!... Jakiż walor mogą mieć dokumenta, przez jakiegoś Ickiewicza pisane? Co tacy Ickiewicze i cały ten teraźniéjszy motłoch zrobi, to... to... to... to... nigdy waloru żadnego miéć nie może. Otóż to... to... to... to... i bieda, że Ickiewicze nad nami zapanowali, a Żyrewiczowie Bucikowskim majątki swoje sprzedawać muszą. Sprzedał Żyrewicze Bucikowskiemu, a kto o téj sprzedaży nie wiedział, ten i stracił to, co na Żyrewiczach miał. Bucikowski, choć Żyrewicze wziął, nie wypłaci pewnie... ten... ten... ten... ekonomczuk.
Oparła znowu głowę o poręcz i zaczęła patrzéć w sufit. Palce jéj spazmatycznie mięły brzeg francuzkiego szala, a wargi zwarły się tak silnie, że z profilu widać było tylko, pod czołem wysokiem i zmię-