Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 267.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

skargi wywodzili i źle mówili. Cóż Róziu, czy będziesz posłuszną woli mojéj?
— Ja przecież zawsze, zawsze byłam mamie posłuszną, a o Stasiu nie mogła-bym źle mówić, gdybym nawet chciała...
— To dobrze. Jesteś prawdziwém dobrém mojém dzieckiem. A teraz powiem ci... że da Pan Bóg, nie zginiem! Wierzę w Opatrzność Bozką i w dobre serca tych, z którymi całe życie moje przebyłam... z których koła wygnały mnie okoliczności, ale którzy w biedzie ostatecznéj nie opuszczą nas z pewnością. Dziś i jutro pisać będę listy i roześlę je... do marszałkowéj Korzyckiéj, do Odropolskiego, do Sanickich, tych, co to z Sanowa nad Niemnem, i do innych jeszcze... do innych, z którymi wiążą mię dawne stosunki i to... to... to... wspomnienia. Stasia obwiniać nie będę, ale napiszę im, że chciałam jednego z nas podtrzymać, podeprzéć, z rąk motłochu uratować... Spełniłam święty obowiązek, niech-że oni teraz względem nas spełniają swój...
— Spełnią, z pewnością! — z entuzyazmem zawołała Rozalia, i gorącemi pocałunkami okryła ręce i kolana matki. Więcéj niż kiedykolwiek matka ta była „jedyném jéj dobrem”.
Dnia tego, nad wieczorem, Żyrewiczowa z cicha i nieśmiało weszła do mieszkania Łopotnickiéj. Nietylko była ona cichą i nieśmiałą, ale téż bardzo zmienioną. Przez jednę dobę postarzała o lat kilkana-