Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 270.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kiegoś walca, aż urwała nagle i, z cichym wtórem akordów, głosem nabrzmiałym łzami, śpiewać zaczęła:

— O! powiedz mu, że niepojęta siła,
Do jego życia wiąże moje dni!
O! powiedz mu...

Tu ozwały się w sionkach liczne, ciężkie kroki; tragarze przychodzili po fortepian. Wstała, usunęła się na bok, i chustką zasłaniając sobie usta, patrzała w milczeniu na robotę tragarzy. Lecz gdy fortepian, dźwignięty z ziemi i na kilku silnych plecach oparty, wysuwać się już począł z pokoju, rzuciła się ku niemu, zaczęła chwytać go z tyłu i z przodu, z głośném wołaniem:
— To przeszłość moja... to młodość moja... szczęśliwe czasy moje odchodzą ode mnie... odchodzą... odchodzą!...
Potém w mieszkaniu zrobiła się cisza. Rozalia w milczeniu siedziała na kanapce, a Żyrewiczowa gorączkowym krokiem przebiegając pokój, gorączkowo téż i długo mówiła. W mowie téj przebiegała całe swoje życie. Skarżyła się naprzód na to, że rodzice zbyt młodo za mąż ją wydali, gdyby była starszą, zrobiła-by inny, stosowniejszy dla siebie wybór. Potém opowiadała o mężu, że był to dobry, bardzo dobry człowiek, ale nie rozumiał jéj nigdy, nie mógł zadowolnić wznioślejszych jéj uczuć, a nakoniec zostawił ją z takim małym funduszem. Brygida wrodziła