Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 277.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

tém mówi jeszcze, że nieboszczyk mąż jéj i cała jego rodzina nazywali ją Zefirkiem, a to dlatego, że nadzwyczaj lekko tańczyła, i taki miała charakter, że nigdy żadnego stałego postanowienia zrobić nie mogła... Dziś to, jutro tamto jéj się podoba, zwyczajnie, gdy człowiek w szczęściu i wygodach wszelkich zostaje...
Szczególniéj pożądliwemi oczyma patrzała ona zwykle na wszelki fortepian. Wiedziano o tém, że kiedyś grać i śpiewać umiała, i czasem dla rozrywki, albo i dla zrobienia jéj przyjemności, proszono ją, aby siadła do fortepianu. Czyni to zawsze z uszczęśliwieniem widoczném; zdejmuje rękawiczki z podartemi palcami, i błogo uśmiechając się, uderza kilka cichych, smętnych, trochę fałszywych akordów. Dzieci domu chichoczą po kątach pokoju, dorośli uśmiechają się z litością lub ironicznie ruszają ramionami; ale ona, zachwycona fortepianem, talentem swym i zaszczytném towarzystwem, w którém się znajduje, głosem czystym i dźwięcznym, ale nadzwyczaj słabym i co chwila konającym, śpiewać zaczyna:

— O, powiedz mu, że niepojęta siła...

Umié wiele innych jeszcze piosenek, a po tamtéj najulubieńszą z nich jest dla niéj:

— O gwiazdeczko, coś błyszczała,
Gdym ujrzała świat!
Czemuż, czemuż gwiazdko mała, i t.d.