Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 306.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Teofil o tém, czy miłość nieodwzajemniona zabija, czy nie zabija? Na te cztery pary ludzkie, jako téż na stoły, pełne rozrzuconych kart, wypróżnionych szklanek, kieliszków, garnuszków, okruch z ciast, łupin od owoców i zbrudzonych noży, opuszczał się szary woal, utkany z dymu cygar i papierosów i napływającego przez trzy wielkie okna zmroku.
— Czy pani widziałaś kiedy wieś, w któréj mieszka pan Tarnicki? — zapytała mię z cicha siedząca obok mnie kobieta.
Nie czekając odpowiedzi mojéj, pytała daléj:
— Czy nie doświadczasz pani tego, że pragniemy znać miejsca, w których żyją ludzie, będący dla nas czémś więcéj nad te sekundy, które tak monotonnie, jednostajnie wydzwania zegar ten?
Nie zaraz odpowiedziałam. Mimowoli wsłuchałam się w metaliczny tentent stojącego w rogu salonu zegara. Ona słuchała go także.
— Czy zrozumiész to pani, — zapytała jeszcze, — że można miéć w sercu jakąś smutną radość, która o szaréj godzinie, gdy ciszéj trochę koło nas i nic do robienia nie mamy, wije się pomiędzy sekundami temi, jak złota nitka?
Jeden z humorystów naszych dowcipnie się wyraził, że ktoby chciał zacność bohatera jego przenieść na inne miejsce świata, musiał-by w celu tym wynająć oddzielny wagon towarowy — tak wielką była ona. Myślałam téż nieraz, że dla przewiezienia zacności ro-