Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 319.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nutach rozmowy ze staruszką i panem Józefem, Tarnicki uprosił ich, aby wespół z panią Skwierską kontynuowali preferansa, a sam, zręcznie lawirując pomiędzy ex-profesorem, czyhającym na niego z wędką polityczną, a panną Emilią, usiłującą pochwycić go w siéć spojrzeń swych i żartobliwych zagadnień, stanął za Felicyą. Trzymała właśnie w ręku karty, w szeroki wachlarz rozwinięte i bardzo starannie pary pomiędzy niemi dobierała.
— Zajmująca gra! — z wielką powagą rzekł Tarnicki.
— Zajmująca gra! — odpowiedziała Felicya z uśmiechem i w oczach jéj zakręciły się łzy.
— Prosimy! prosimy pana do bałamuta! — zabrzmiał przy stole chóralny okrzyk.
Skłonił się grzecznie.
— Przepraszam, ale właśnie przyniosłem dziś dla pani Felicyi książkę, któréj sobie życzyła, i chciałem zaproponować, abyśmy wspólnie przejrzeli zdobiące ją illustracye. Najczystszy i najwspanialszy Doré.
Spostrzegłam, że zadrżała.
— Natychmiast! — zawołała srebrnym swym głosem — gdybym w téj chwili odeszła, partia była-by zupełnie zepsutą. Dokończę jéj, a potém...
Skrzyżował ramiona u piersi i, stojąc wciąż za jéj krzesłem, wesoło przepowiadał pannie Emilii, że ona to za chwilę zostanie bałamutką i głowę swą ustroi w kapelusz męzki. Stało się, jak mówił. Dokoła stołu