Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 408.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

piérwszym błyskiem szczęścia. Szczęście téż biło z twarzy jéj, na któréj rumieńce ukazywać się zaczęły, i z ruchów, które stawały się coraz śmielszemi.
Długo nie ukazywała się wcale na dziedzińcu, ani w żadném mieszkaniu z dawniéj sobie znanych. Nic jéj tam snadź nie ciągnęło, a pokój panny Janiny i obszerne niezamieszkałe piętro gmachu przedstawiały do zabawy jéj dość przedmiotów i przestrzeni.
Raz nakoniec, w początku zimy, zjawiła się na dole w progu sieni. Miała na sobie tanią, lecz ciepłą, sukienkę, pończochy i grube trzewiki, a włosy jéj, porządnie uczesane, przewiązane były nawet barwistą wstążką. Ujrzawszy ją, dzieci, biegające po podwórzu, zbiegły się wszystkie do niéj i strój jéj oglądać zaczęły. Anka dotykała palcami i pożerała oczyma wstążkę jéj; bosa dziewczyna od krawca przyglądała się obuwiu. Antek tylko nic sobie z całéj jéj elegancyi nie robił. Żartować z niéj zaczął:
— Patrzcie! patrzcie! jaka panienka zrobiła się! a kto ci dał to wszystko? może matula twoja znalazła się, albo ojca wiatr z pola przyniósł! Ot, nic ci nie pomogą ładne suknie! podrzutkiem byłaś i podrzutkiem jesteś!
Julianka rumienić się zacząła i błyskać oczyma.
Nie odpowiadała jednak Antkowi, bo zajętą była rozwiązywaniem wstążki, którą miała na głowie. Rozwiązawszy ją, zdjęła z głowy i, milcząc, oddała Ance. Anka podskoczyła z radości i wnet ubierać