Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 479.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dząc i cierpiąc srodze, z wytrwałością niezmordowaną marzyła o lepszéj przyszłości.



III.

Codziennie z rana, przez okna mieszkania mego, widywałam Klemensa Końca, krzątającego się około zagrody swéj czynnie i gorliwie. Wysoki, barczysty, z rudawym włosem i twarzą, jak u siostry, okrągłą i rumianą, o świcie już wychodził na dziedziniec, dopatrywał sam pięknéj i tłustéj krowy, stojącéj w obórce, kopał w ogrodzie zagony, lub przesadzał krzewy, nierzadko drzewo rąbał, albo z siekierą i motyką w ręku coś około płotów i zabudowań poprawiał. Wszystko to czynił z powagą i przyjemnością widoczną; a gdy, wnet po wschodzie słońca, z ganku, lub otwartego okna oficynki, rozlegał się głos pani Jadwigi, wołającéj go na śniadanie, podnosił znad roboty swéj twarz, oblaną często potem zmęczenia, lecz i zadowoleniem rozjaśnioną, i starannie złożywszy w małym składziku narzędzia gospodarskie, śpiesznym, szerokim krokiem, szedł ku mieszkaniu swemu.
Wtedy, we wnętrzu oficynki rozlegał się brzęk naczyń stołowych, odzywać się zaczynały głosiki obu-