Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 483.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

sem, sukienki sobie nie kupię, aby mu tylko siupryzę jakąś zrobić...
W sypialni znać było także pracowitą i usłużną jéj rękę. Tam także znajdowało się mnóztwo drobnostek, bądź do gospodarskiego użytku, bądź do ozdoby przeznaczonych, a przez nią starannie i dość ładnie wykonanych. Łóżeczka dziecinne okryte były bielizną, przez nią wyhaftowaną, a przy nich stało po kilka par malutkich różnobarwnych bucików. Tu szerokie okno wychodziło już nie na ogródek Końców, ale na spory ogród warzywny, za którym znajdowało się mieszkanie metra tańców. Pod tém oknem, z robotą w ręku, lub i bez roboty, lubiła najlepiéj przesiadywać pani Jadwiga.
Za ogrodem warzywnym widać było okna Ernesta Robka, które w ciche letnie wieczory otwierały się na oścież, i dając niby sygnały jakieś, powiewały białemi sztorami.
W jesieni i zimie mieszkanie metra tańców jaśniało od zapalonych w niém świateł, nad pustemi zagonami unosiły się dźwięki skrzypiec i fortepianu a u weneckiego okna sypialni piękna żona pana Klemensa, stała z czołem przyciśniętém do szyby, z twarzą rozpaloną, oczyma wpatrzonemi w okna, błyskające z za mgły deszczowéj lub śnieżnéj, z piersią, pełną buntu i westchnień. Cała istota jéj wyrywała się z cichych tych, ciasnych pokoików, do owéj sali tańców, dusznéj, gorącéj, pełnéj kurzu, lecz pełnéj téż