Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 487.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

pośpiesznie stroje swe, i głośno, wesoło rozmawiały z sobą o doznanych przyjemnościach i widzianych osobach.
Głównym celem tych rozmów i téj wesołości było rozbudzenie zazdrości i żalu w sercu téj, o któréj myślały, że zadowoleń podobnych doświadczać już nie może. Ona rozumiała złośliwe intencye te i mściła się na swój sposób, opowiadając bratu zaraz nazajutrz o wczorajszéj wycieczce jego żony. Niestety! po krótkiéj utarczce z mężem, pani Jadwiga zażegnywała burzę czułém słówkiem jakiémś, pokorną minką lub zalotną pieszczotką, a grad wyrzutów i łajań spadał z ust pana Klemensa na głowę jego siostry. Pani Jadwiga nie łajała jéj głośno nigdy, lecz, widząc ją w chwilach owych zupełnie już bezbronną, z cicha, ale nielitościwie z niéj szydziła.
— A co? Teosiu, — zapytywała z nerwowym uśmieszkiem swym, — czy nie miałaś czasem listu od pana Laurentego?
Albo téż, przymrużając swoje śliczne, błyszczące oczy, i przypatrując się jéj pilnie, mówiła:
— Ach! moja Teosiu! jakże ty siwiejesz! Pan Laurenty, jak wróci, nie pozna cię z pewnością!
Innym razem dawała jéj herbatę bez cukru i kluczyk od cukierniczki chowała do kieszeni, albo rozkazującym tonem mówiła jéj, aby szła do kuchni i potrawę jaką sporządzała, lub rozniecała ogień.
— Ja tego nie umiem, — dodawała lekceważącym