Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 492.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przede mną. Perkal był zżółkły i ponsowe szlaki spłowiałe, ale ona wpatrywała się w tę pamiątkę jedynéj szczęśliwéj chwili swego życia gorąco rozbłysłém okiem.
— I to wszystko tak-by przéjść i na zawsze już skończyć się mogło? — szeptała.
Bywały jednak chwile, w których opuszczała pannę Teodorę nad podziw wytrwała wiara jéj i nadzieja. Zdarzało się to wtedy, gdy ciotka pana Laurentego, stara, przygarbiona kobietka, z kapitaliku żyjąca i w sąsiednim zaułku mieszkająca, przez kilka miesięcy lub dłużéj listu od siostrzeńca nie otrzymywała. Wtedy panna Teodora codziennie, zarzuciwszy na głowę dużą chustkę, biegała na zaułek po wiadomości zapewne, a wracała ztamtąd krokiem powolnym, z oczyma utkwionemi w ziemię. W porach owych, świeże zwykle rumieńce jéj bladły i przygasały oczy, a w zmartwiałéj i zestarzałéj twarzy téj znać było mękę wewnętrzną, znoszoną cicho czasem, a czasem burzliwie..
Chwilami opanowywały ją wtedy rozjątrzenie, całkiem jéj niezwykłe, i gorączkowa nerwowa ruchliwość. Czynna niby ustawicznie, biegała po domu i dziedzińcu, nic nie czyniąc. Wszystko jéj z rąk wypadało. Zuchwale i porywczo odzywała się do brata, na dokuczania bratowéj odpowiadała krzykiem i ostremi słowy, chwytała się czasem za głowę, jakby uczuwając w niéj ból nagły, a wróciwszy do salki swéj, za-