Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 523.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dząca na ławce kobieta w zielonéj sukni, z twarzą rozpaloną i z nieruchomém wytężeniem wpatrzona w błyszczące, jak rubiny, okna oficynki...
Słońce zaszło; przezroczysty zmrok majowego wieczora ogarniać zaczął ogródek; w altance jednak, śród młodych łodyg, owijających wysmukłe pręty, mętnym zarysem szarzała postać kobieca. Była ona samotną i tylko u nóg jéj leżał, w wielki kłąb zwinięty, pstrokaty kundel Filon.
Wtém otworzyły się drzwi oficynki. Laurenty Tyrkiewicz, rozpromieniony, białą chustką pot sobie z czoła ocierając, w cylindrze, niezupełnie prawidłowo na głowę włożonym, zbiegł z ganku i w żywych poskokach wybiegł za bramę.
Wtedy kobieta, siedząca w altance, zerwała się z ławki na równe nogi, stanęła nieruchomo i, z wyciągniętą na przód szyją, za odchodzącym patrzała. Gdy znikł za bramą, długo stała jeszcze, jakby zdumiona i zawiedziona, a potém z wolna przebyła ogródek i do oficynki weszła.
Wiem dokładnie, co się stało późniéj.
Gdy Teodora stanęła na progu małéj bawialni, oboje Końcowie, matka ich i Helka, siedzieli dokoła stołu przed kanapą, rozmawiając z sobą z cicha, lecz z ożywieniem wielkiém. Helka była bardzo różowa i ze śladami łez na twarzy; pan Klemens całował rękę żony, która czule obejmowała jego szyję,