Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 545.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

bija się zawsze kawałek brudnéj ściany, a czasem figlarny nosek Esterki, Szymszel nic a nic nie wié, tak jak zresztą nie wié o mnóztwie zjawisk i rzeczy, choćby dość pospolicie istniejących na téj ziemi, albowiem wyznać to muszę z wielkim wstydem, uczuwanym za tę postać obrazka mego — zakres rzeczy i zjawisk, znany Szymszelowi, jest niezmiernie ciasnym, jakkolwiek zresztą z nieświadomości téj rzeczy ziemskich, sprawiedliwością rządząc się, wyłączyć należy izbę, mającą dziesięć stóp długości a pięć szerokości, którą Szymszel zna dokładnie i we wszystkich jéj szczegółach, raz dla tego, że mięszka w niéj od lat dwunastu, następnie, iż niéma w niéj nic do poznawania, prócz dwóch łóżek, piętrzących się pościelą burakowéj barwy, ogromnego pieca z czarnym jak otchłań otworem, wiecznie przy piecu suszących się szmat odzieży, okienka w spróchniałych ramach, stołu pod okienkiem, stołków trzech, kota jednego i pięciorga dzieci.
Te ostatnie szczególniéj Szymszel zna dobrze, bo bardzo je kocha. Jakże-by ich zresztą mógł nie kochać, skoro są to wszystko dzieci zupełnie niepospolite, piękne na podziw, rozumne nad wiek, a dobre!... no, co tu już o tém gadać!... Gada jednak o tém długo i często Cipa, a Szymszel nie przeczy jéj bynajmniéj. Owszem, czuje on sam głęboko całą niepospolitość dzieci swych, i cieszy się nią nie mniéj od Cipy, choć w milczeniu, tworzącém sprzeczność z wy-