Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 044.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   36   —

— Tak — rzekł — ja tak zawsze. Przegrywam, czy wygrywam, wszystko jedno! Oka nie zmrużę, ręki nie poruszę, brew mi nie drgnie. Wyprostuję się, oczy przymrużę, jakby mi się spać chciało, i tak stoję. Za to téż zostałem Milordem; no, i za faworyty także, i za karosze moje zapewne, wyżły angielskie, komfort apartamentu mego, słowem: za wszystko.
— Za wszystko! — splatając ręce, jak echo powtórzyła Dyrkowa — to i chwała Bogu, że nazywają cię wielkim panem za wszystko! Tak i być powinno! Tego ja i żądałam! A teraz, Rajciu mój, mów-że mi swój interes. Wiadomość, dzięki Bogu, dobra była, jakiż to będzie interes?
— Interes nie będzie zły — odparł Milord — niech mamcia będzie łaskawa, da mi tysiąc rubli!
Dyrkowa posiadała snadź na równi z synem sztukę panowania nad sobą, bo nie objawiła niczém, aby żądanie syna złe wrażenie na niéj sprawić mogło. Oczy jéj tylko zamigotały trochę i wargi zaledwie widzialnie drgnęły. Uśmiechnęła się jednak niby filuternie i, opierając dłonie na kolanach a ku twarzy syna podnosząc wzrok niby poważny, zapytała:
— A na co tobie to pieniądze potrzebne? przyznaj się. Jeżeli na co dobrego, to dam, a jeżeli, broń Boże, na grzech jaki, to i nie dam.
— At grzech! nie grzech, ale głupstwo! Józio, Edzio i Teoś nasiedli na mnie, ażebym wieczór kawalerski wydał, niby to na to konto, że Milordem zo-