Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 082.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   74   —

matką tą, któréj rysy wstrząsała trwoga niewymowna, łagodnie odpowiedział:
— No, no! może i lepiéj będzie! Panicz weźmie się do roboty jakiéj, ożeni się uczciwie i jejmość prędzéj będziesz wnuki piastowała...
Ale Dyrkowa może i nie słyszała słów tych pocieszających. Z rękoma załamanemi i strumieniem łez, płynących po jéj twarzy, z cicha jęczała:
— Biedno dziecko moje! biedny mój robak! ja tu sobie jadłam, piłam, zbytkowałam i jak królowa w wygodach wielkich żyłam, a on w kłopotach bywać musiał!...
I z nieśmiałością zapytywać zaczęła Rębskiego: a ile tam długów tych? a komu one należą? a czy to tylko wiadomość pewna? — Rębski mówił niechętnie. Przebąkiwał jednak to i owo, cytując źródła, z których wiadomości owe zaczerpnął.
— Całe miasto mówi o tém — rzekł w końcu — i pani tylko jedna nic nie wiedziałaś.
Dyrkowa przestała płakać i ręce łamać. Siedziała długo nieruchoma, milcząca, aż nagle wyprostowała się i głowę podniosła.
— No — rzekła — kiedy tak, to trzebaż mnie teraz inaczéj zacząć żyć... Bieduje tam gdzieś główka jego, niechże pobieduje i moja. Nim ostatnia bieda nadejdzie, on pewno ożeni się i posag duży weźmie, a nim ożeni się, stara matka ulżyć mu w kłopotach powinna... Dość mi panować.