Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 134.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   126   —

wo i zarazem pozbawiły opieki męzkiéj. Dowiedziawszy się więc o powrocie szanownego pana Andrzeja z podróży, postanowiłam zapytać: czy nie zechciał-by pan wziąć wnuczki swéj do siebie? ja bowiem z trudnością mogła-bym ją nadal utrzymywać; co zaś do wychowania, to już za nic nie ręczę i nic nie przyrzekam. Jeżeli pan przychylisz się do prośby mojéj, postaram się, aby ktoś, godny zaufania, odwiózł dziecko do Onwilu. Lusia ma teraz lat sześć i jest nadzwyczaj podobna do ojca swego, któregośmy wszyscy tu znali i szanowali bardzo. Biedak, porządnego wychowania, w nieobecności pana, nie otrzymawszy, pracował, jak mógł i umiał, ale, żony i dziecka przyzwoicie utrzymać nie mogąc, zapracował się i zagryzł w bardzo młodym wieku. Synowa pańska była dobrą i łagodną kobietą, ale słabowitą téż, dalikatną i — do niczego. Lusia jest prawdziwie dzieckiem nieszczęścia, i tylko w szanownym panu można pokładać nadzieję, że los jéj uczynisz lepszym, niż był ten, który zgnębił biednych jéj rodziców.”
Nadzieję! w nim tylko mała wnuczka jego pokładać mogła nadzieję uniknięcia złéj doli! w niéj tylko spoczywała nadzieja jego — posiadania jeszcze w życiu tém jakiéjś nadziei!
Zerwał się ze stołka i pochwycił w obie ręce surdut liberyjny. Ubierał się prędko, prędko zapinał u piersi srebrne guziki, prostował i wykładał u szyi kołnierz, oszyty galoném; a choć na czoło jego, bar-