Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 216.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   208   —

wialni Ryżyńskich. Obchodzono tam uroczystość podwójną; przyjazd Julka ze stolicy na wakacye i szczęśliwe ukończenie przez Lusię nauk, a zarazem i lat siedmnastu. Żółte ściany nigdy jeszcze nie wyglądały tak wesoło. Słońce letnie rzuciło na nie przez małe okna kilka promieni, w których świetle czerwieniły się jaskrawe róże, zdobiące cyferblat starego zegara, a mosiężne wahadło wydawało się złotém. Przed starożytną kanapą, przy stole, zastawionym wyjątkowo wspaniałym, bo aż z trzech potraw złożonym, obiadem, siedziało osób pięć, z których jedną był Otocki. Siedział on, plecami zwrócony do okna, gdyż od czasu pewnego oczy jego, nawykłe do zmroku i sztucznego światła, z trudnością wielką mogły znosić blask dnia i słońca. Uwalniając się na parę godzin od zajęć swych, nie miał on snadź czasu zmienić hotelowéj liberyi na ubranie inne, lecz dziś nie zdawała mu się ona wcale być ciężką, lub przykrą. Poprostu zapomniał o niéj, tak, jak zapewne o wszystkiém na świecie, co nie było tą młodą dziewczyną z lnianym warkoczem nad bladém czołem, która siedziała naprzeciw niego, w szczególny u niéj sposób ożywiona i radosna, a na którą patrzał on wciąż swemi, chorobliwie mrugającemi, lecz pełnemi szczęścia, oczyma.
Ona za to całą uwagę swą zwracała na młodego człowieka, który, pomiędzy panią Anielą i panem