Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 338.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   330   —

pewna stara kobiéta spać téj nocy nie mogła. W ciepłym tułubku i nocnym czepeczku na siwiejących włosach, z lampką nocną w ręku, ostrożnie uchyliła ona drzwi jednego z trzech pokojów, małe mieszkanie składających, i cicho zawołała:
— Ludwisiu! Ludwisiu!
Z głębokich cieniów męzki głos ozwał się:
— A co, mamciu?... czemu mamcia nie śpi?
— Ależ to ty dziś nie śpisz wcale! wzdychasz, przewracasz się...
Na tle ciemnego pokoju, płomyk lamki oświecał bladą, pomarszczoną jéj twarz, a znużone oczy z wytężeniem wpatrywały się w stronę, z któréj odzywał się głos Ludwika. Gdy upewnił ją o doskonałym stanie swego zdrowia, odeszła, ale po kilku minutach, w ciemności już, przemówiła do kogoś:
— Julciu! słyszysz? Znowu przewraca się i wzdycha!
Młodziutki dziewczęcy głosik wpółsennie odpowiedział:
— Niech mama będzie spokojną... Nic mu nie jest złego... tylko zakochał się ogromnie w téj pani...
— Zkądże wiész?
— Zwierzył mi się... on mnie zawsze...
— No cóż, że zakochał się? czegoż tu...
— Kiedy widzi mama... i Mirewicz także... a on z nim...
— Co ty pleciesz?