go świata. Wszystko to jednak sprawić nie mogło, aby taką niewykształconą i prostą gosposią, jaką była Anna, za równą uważać miała takiéj wykształconéj i wykwintnéj kobiecie, jaką była sama. Zamiatacz ulic i gienialny artysta co innego, a prosta gospodyni i kandydatka na doktorkę medycyny co innego. Z razu druga ignorowała tylko piérwszą, znajdowała się poprostu tak, jakby obecności jéj wcale nie spostrzegała. I było-by może skończyło się na tém całkiem bierném okazywaniu nierówności, gdyby pomiędzy kobiétą niższą i kobiétą wyższą nie istniała, w postaci przystojnego, inteligentnego i wrażeń spragnionego mężczyzny, kość, budząca niezgodę czynną. Wracając z długich przechadzek, sam na sam z Janem odbywanych, Paula od progu już wołała:
— Dziwna to rzecz, Jasiu, jak w tym domu twoim martwo jakoś, sztywnie, zimno... Czuć zaraz, że nie ma tu ręki, która-by przozdobić go, ożywić, ogrzać potrafiła!
Anna z przyległego pokoju słowa te słyszała, ale nie odpowiadała nic. Mirewicz milczał także, albo z cicha przemawiał: Proszę cię Paulo...
Téj jednak prośby jego ona, tak w innych razach względna, nie uwzględniała i nazajutrz przy stole, kiedy Anna pośpiesznie i zręcznie mięsiwa jakieś krajała, na ręce jéj popatrzywszy, ozwała się:
— Nie pojmuję kobiét, pozbawionych zmysłu
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 348.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.
— 340 —