Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 359.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   351   —

drzwi na-pół otwarte zapaloną na stole lampę i postać kobiecą w białym penioarze, leżącą na kanapie z grubą książką w ręku. W sypialni Mirewiczów paliła się świeca i stał na ziemi niewielki kuferek podróżny, jak do drogi zamknięty i sznurami obwiązany. Anna, gorączkowo zarumieniona, z suchemi błyszczącemi oczyma, wyjęła z szuflady list, w przeddzień tam schowany, i w nieruchoméj postawie długo obracała go w ręku. Podniosła do skroni obie dłonie.
— Nie mogę! — jęknęła, — mój Boże! nie mogę!
I palce jéj ścisnęły papier takim ruchem, jakby go podrzéć miała. W tém z głębi mieszkania ozwała się muzyka fortepianu. Huczne fantazye jakieś sypnęły gammę perłowych, śpiewnych tonów. Było to tak, jak gdyby ktoś na Annę z gwałtem wielkim zawołał:
— Prędzéj! prędzéj!
Porwała się z miejsca, przebiegła przez salonik i położyła list na zarzuconém papierami biurku. Nad papierami, na ścianie, wisiało kilka fotografii w ramkach. Anna jednę z nich pochwyciła i do kieszeni wsunęła. Był to wizerunek jéj męża. Po chwili była już w sypialni i zaczęła ubierać Jańcię w ciepłą szubkę i w kapturek. Dziecko ufnie i z radością pozwalało drżącym rękom matki okrywać się, otulać, zawiązywać. Anna śpieszyła się tak, jakby ktoś wołał na nią: „prędzéj! prędzéj!” a po kilku minutach od bramy domu odjechała dorożka, i w stronę dworca