Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 367.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   359   —

— Nie idziesz jeszcze spać? — nie śmiało zapytała Anna.
— Nie kładę się nigdy przed drugą... czasu na wszystko tak mało.
I Annie także nie do snu było. Zasnęła późno, lecz jeszcze przy świetle lampy, padającém na schyloną nad książkami głowę Józefy, a gdy z rana obudziła się, w pokoju paliła się znowu lampa; Józefa w krótkiéj spódniczce i jeszcze nieuczesana, ze szczotką w ręku sprzątając pokój, od czasu do czasu dmuchała w nastawiony już samowar. Anna porwała się z pościeli.
— Ubieraj się, — rzeka, — albo lepiéj zaśnij jeszcze trochę... Ja odtąd wszystko to robić będę!
Zmrok jesiennego poranku panował jeszcze na świecie, kiedy Józefa, zarzuciwszy na siebie ciepłe okrycie, wyszła na codzienną swą po mieście wędrówkę. Lekcyi miała dużo, dla przyczyn różnych źle opłacanych, ale dużo. W parę godzin późniéj, Helka, z tornistrem pełnym książek na plecach, wyszła téż do szkoły. Po drodze zabrała przyjaciółkę swą, i Anna widziała przez okno, jak dwie młodziutkie dziewczyny przechodziły przez dziedziniec; blade obie w mglistém i zimném powietrzu jakoś śmiało i silnie po nierównym bruku stąpające. Jańcię herbatą napoiwszy, Anna wydobyła dla niéj z kufra swego kilka zabawek dziecinnych, a sama żwawo na drugą stronę