Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 379.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   371   —

Po twarzach ich pot spływa, ręce mają zgrubiałe i ciemne i bardzo często podarte obuwie. Prawdziwa idylla ubóztwa! O! u niéj, w jéj przyszłéj pracowni, będzie całkiem inaczéj. — Ona nie będzie miała robotników, ani robotniczek, tylko wspólników i wspólniczki. Wszyscy będą razem mieszkać, razem jadać i dzielić pomiędzy sobą zyski na części równe, co do grosza równe. Będzie to nietylko pracownia szewcka, ale także coś w rodzaju amerykańskich falansterów. Śliczna to rzecz, te amerykańskie falanstery! Trzeba będzie raz jeszcze przeczytać o nich, a tekże sprowadzić i przeczytać dzieła Fryderyka Lassala, Szultze-Delitcha i Karola Marxa i t. d. i t. d.
Pochłonięta myślami i rojeniami temi, przez cały miesiąc nie nosiła penioarów, ani z grecka drapowanych sukien, ale, w krótkiéj spódnicy i fartuchu z koronkami, w staniku gładkim i wszelkich ozdób pozbawionym, więc tém lepiéj uwydatniającym piękne jéj kształty, chodziła do warsztatu, przesiadywała tam długie godziny i wracała rozpromieniona, szczęśliwa, pełna słonecznych rojeń i nadziei. Zapał jéj był tak wielki, rojenia tak szlachetne, z tak promiennemi uśmiechami mówiła o pracy fizycznéj, cierpieniach ludzkich, niesprawiedliwościach społecznych, falansterach, równym podziale zysków, XXII wieku, Karolu Marxie, Ameryce, alzackich fabrykach w Mülhouse i świętém powołaniu zstępowania pomiędzy maluczkich, — że doskonała szczerość jéj, zupełna