Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 416.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   408   —

częły. Czytając zarumienił się naprzód gwałtownie, potém zbladł, potém po twarzy jego przelatywały z kolei ognie bólu i śmiechu, radości i gniewu. Doświadczał snadź wszystkich tych uczuć, dopóki list czytał, a gdy go już przeczytał, długo w téj saméj, co przy czytaniu, postawie pozostał i myślał... Myślał. Nagle, porwał się z miejsca, spojrzał na zegarek, wielkim głosem zawołał na służącą, aby mu worek podróżny podała i z pośpiechem nadzwyczajnym jął do worka tego przedmioty różne wkładać. Spieszył, że aż mu ręce drżały; potém wyjął z kieszeni pugilares, przeliczył znajdującą się tam, drobną niestety, kwotę pieniędzy, włożył paltot i worek z ziemi podniósł. W téj saméj chwili wszedł do przedpokoju Ożymski.
— Co to? jedziesz? dokąd?
— Do Onwilu, po żonę i dziecko! — z błyszczącemi oczyma odparł Mirewicz.
— A... a... a... ona?
Mirewicz postawił na ziemi worek i, chwytając ze stołu list Pauli, podał go przyjacielowi.
Ożymski, wzruszony bardzo, czytać zaczął wyrazy następujące:
„Drogi Jasiu! Tout passe, tout casse, tout lasse! Czuję się tak zmęczoną walkami życia, że najniespodziewaniéj dla siebie saméj, z rozkoszą wstępuję na tę oazę spokoju i szczęścia, do któréj wprowadza mię szlachetny mój Julian. Od tygodnia jestem narzeczo-