— Oktuniu, dość śpiewania! szyć trzeba!
Zerwała się od fortepianu, w trenie amazonki zaplątawszy się, o mało nie upadła, lecz zwinną, jak sarna, z więzów się wywinęła i krzesła swego dopadłszy, już szyje, szyje. A my panów nietylko z różowego pokoju, ale w ogóle z pobliża swego wydalić usiłujemy. Niech sobie na drugi koniec domu idą, niech nam coprędzej z oczu schodzą, niech nam nie przeszkadzają.
Oktunia ani na mgnienie oka szyć nie przestając, pełnym głosem, na nutę „Rachelo, kiedy Pan“ śpiewa:
— Niech dają nam święęę — ty — poooo — kój!
Nie chcą zrazu odchodzić, opierają się, proszą, aż nakoniec ogłuszeni, zakrzyczani, oddalają się, a w różowym pokoju znowu milczenie, szycie, ręce to podnoszą się, to opadają, czasem stalowa iskra na staniku lub w splotach włosów błyśnie, czasem nożyce zazgrzytają.
Bo Wincusia i Czernisia bez przestankn kroją i kroją; pierwsza raźnie i szybko — druga — różową ścianę wciąż
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Bóg wie kto.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.