Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Bóg wie kto.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

Na widok tak rozsrożonego nieprzyjaciela, mnie głos zupełnie posłuszeństwa odmawia, ale wysuwa się z za mnie Wincusia i głośno, rezolutnie rzecz przekładać zaczyna.
Mowa jej zwięzła jest, ale treści pełna. Krótko lecz dobitnie opowiada co i jak było, i że to ona, ona właśnie, ot temi nożyczkami połę futra ucięła i teraz nożyczki te tu przyniosła na dowód, (osobliwy zaprawdę dowód!) że nikt inny tylko ona to uczyniła, więc bardzo, bardzo przeprasza...
(d. n.)