zawrzećby się nie mogło. Gdybym czynić je przedsiębrała, pragnęłabym, cowięcej byłabym powinna mówić długo, aby samo dno myśli i uczuć swoich wyjaśnić. A moment życia, który przebywam, pełen jest roztargnień, wzruszeń, które skupieniu myśli na przedmiocie, tak nieskończenie ważnym, przeszkadzają. Oprócz tego jeszcze i ponad tem czasy burzliwe są, kłótliwe, sporami i rozterkami nabrzmiałe.
Lękałabym się stworzyć przyczynę, albo pretekst do sporów i rozterek nowych, do skrzesania nowej iskry z płomienia, który za najzgubniejszy i najgrzeszniejszy poczytuję, a którym jest pomiędzy innemi ludzka nienawiść. Że zaś każde publiczne i subjektywne przemówienie moje w sprawach zasadniczych dziś miałoby to następstwo, prawdopodobnem jest, jeżeli nie zupełnie pewnem. I oto dla czego za łaskawe zwrócenie się do mnie Szanownego księdza Proboszcza szczerze wdzięczna, zmuszona jestem głośne przemówienie o tem, co najdroższą część duszy mojej stanowi, odłożyć do czasu dla mnie i dla ogółu sposobniejszego. A może nawet do zwierzeń osobistych nie przywykła i w tym kierunku ich zaniecham, sąd o tem, w co i jak wierzę, co i jak kocham, ku czemu i jak dążę, pozostawiając w pierwszej i najwyższej instancyi Bogu, a w drugiej i pomniejszej czytelnikom pism moich, dość uważnym i pojętnym, aby w tem źwierciadle składniki duszy mojej dostrzedz potrafili.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - List do ks. prałata A. Brykczyńskiego.djvu/3
Ta strona została uwierzytelniona.