Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/043

Ta strona została skorygowana.

maścią gojącą; uznanie własnej winy: to pieprz i ocet srogiego dla wielu natur poniżenia przed samym sobą. W pierwszym wypadku więcej być musi żalu do Przeznaczenia lub ludzi, ale w zamian więcej zadowolenia z samego siebie; w drugim, rozsądny człowiek przychodzi do wniosku, że, zawiódłszy się na samym sobie, nie ma dobrej racyi ufać innym, ani wymagać od innych tego, na co jego samego nie stać. Rdzeniem rzeczy zaś jest to, że każdego z żyjących oba te wypadki spotykać muszą. Spotykały i mnie, ale pod tym względem, jak pod każdym innym, za wyjątek siebie nie uważam, i to mnie właśnie martwi. Wiem o tem bardzo dobrze, że moja historya jest jednym z rozdziałów historyi powszechnej, wcale nie najsmutniejszym i w tej wiadomości nie znajduję dla siebie nic pocieszającego, bo wstrętną mi jest teorya zmniejszania własnych cierpień przez widok równego, albo i większego cierpienia innych. Piękna mi pociecha kąpać się, wraz z miliardem podobnych sobie istot, w powszechnem morzu goryczy! Przeciwnie, gdybym, w falach jego zanurzony, widział wesołe towarzystwa, mile przechadzające się po hesperyjskich ogrodach, cieszyłbym się widokiem, chętnie zgadzałbym się w ich zastępstwie pić gorzkie wody, a może też moje niepozbyte, wiekuiste ja mia-