Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/048

Ta strona została skorygowana.

kolosalnym rachunku nie popełnili żadnej omyłki. Z tem zaś tylko, i tylko w pewnej mierze, nie z dwa a dwa cztery, porównaną być może plątanina dziejowych zdarzeń i musów, która ludzkie wyrachowania i na nich oparte nadzieje psuje i zawodzi. Czy Marek Aureliusz, ten najdoskonalej uspołeczniony człowiek, przewidział na tronie swoim dzikiego Karakallę? Jakiemże byłoby zdziwienie Lukrecyusza, gdyby mi ktoś w perspektywie przyszłości ukazał scholastę, wyskrobującego z pergaminu jego poemat o naturze rzeczy, aby go zastąpić swoją roprawą o ilości aniołów, na główce szpilki zmieścić się mogących. Badacze, spostrzegający nieznane dotąd zjawisko, lub znajdujący nowe dla cierpień ludzkich lekarstwo, radują się, tryumfują; nie wiedzą, że w bliższej, lub dalszej przyszłości ktoś przyjdzie i dowiedzie że to zjawisko było złudzeniem, a to lekarstwo — trucizną. Gdyby z każdej zdobytej myśli i dokonanej pracy pasma odpowiednich następstw, aż do wyczerpania swego, wysnuwały się bez przeszkód i niespodzianek, świat mógłby stać się przybytkiem moralnego dobra, tak, jakby stał się rajem nasycenia, gdyby wszystkie nasiona w ziemię rzucane plon wydawały; jednak rolnik sieje nietylko dla siebie lecz jeszcze dla ziemnej glisty, szarańczy,