Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/069

Ta strona została skorygowana.

mnie sposób, ale dusze ich, do tego stopnia pokorne i ograniczone w żądaniach, ażeby bez swobody ruchów i piękności otoczenia módz aż tworzyć, poczytuję za niewątpliwie ubogie i ciasne. Mnie natura stworzyła wcale inaczej. Ja myślą, wyobraźnią, żądaniami zataczam niezmiernie rozległe koła i potrzebuję obracać się w tych kołach z zupełną swobodą ruchów i wyboru. Wszelka niemożność osiągnięcia w rzeczywistości tego, o czem wiem, co sobie wyobrażam, czego pożądam, wprawia mię w gniew i zniecierpliwienie, które ubezwładniają najwyraźniejsze moje zdolności. Smak także posiadam tak wykwintny i wysubtelniony, że jeden gwóźdź wystający z podłogi lub najlżejsza dysharmornia linij, czy barw na ścianie, tak mię drażni, iż zapał mój stygnie, a imaginacya ku ziemi opada. Wogóle jestem naturą subtelną, wytworną, która, jak ptak powietrza lub ryba wody, potrzebuje przedewszystkiem piękna, a następnie wrażeń, coraz nowych, coraz wznioślejszych lub namiętniejszych wrażeń. To nawet wszelkie wyobrażenie przechodzi, jakim ja jestem pożeraczem wrażeń, jak wiele ich trzeba i w jak wybornym gatunku być one muszą, aby moją myśl, uczucie, wyobraźnię rozgrzać i w ruch wprawić. Ilekroć przez czas nieco dłuższy obracam się w kole jednostajnych widoków, twa-