Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/086

Ta strona została skorygowana.

jest też małą. Czy może być bowiem w dziedzinie cierpień i zadowoleń coś pierwotniejszego i grubszego nad zjedzenie lub niezjedzenie kawałka razowego chleba? I możnaż rozsądnie za nieszczęśliwego poczytywać człowieka, który przez połowę każdej doby pług albo kółko maszyny popycha, skoro czyni to, dzięki swoim mięśniom i przywyknieniom, z taką łatwością, z jaką ja grywam w kręgle lub bilard? On ma kości i mięśnie bajecznie rozwinięte, nerwy ledwie zaczątkowe; u mnie, na odwrót, pierwsze znajdują się prawie w zaniku, drugie posiadły delikatność i dźwięczność najwyborniejszego instrumentu. Panującą częścią jego organizmu jest żołądek, mojego — mózg. Jego leniwą wyobraźnię zamykają ciasne granice jednej chwili i jednego miejsca, moja — na ognistych skrzydłach buja po niezmierzonych rozłogach czasu i przestrzeni. Na sąd cygana się zdaję, który z nas więcej cierpieć musi? Dlaczegóż nie piszą książek i nie dokonywają różnorodnych prób, aby ratować od cierpień najwyższy wykwit ludzkości, przeze mnie i mnie podobnych przedstawiany, tak, jak to czynią względem błotnistej jej podstawy? Jeżeli lordowie angielscy swoje parki, a Rotszyldowie kapitały rozdzielać mają pomiędzy wydziedziczonych, bardzo proszę, aby na mnie przy-