Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/104

Ta strona została skorygowana.

chcesz spędzić go z nami... Ojciec ma z tobą do pomówienia o interesie, et Octavie est dans son beau jour... czeka cię... heureux vaut-rien!...
Teraz dopiero zrozpaczony podniósł głowę i oczy mu błysnęły. Nakoniec uwierzył. Boże najpotężniejszy, więc to prawda! On wygrał, wygrał, wygrał na loteryi ogromną summę!...


∗             ∗

Odeszli, on pozostał, na pozór ten sam, co wprzódy, lecz bardzo zmieniony. Całą jego istotę przenikała radość tak gwałtowna i wzburzona, że o źródle jej, ani o czemkolwiek innem, zrazu myśleć nie mógł.
Długo nie myślał wcale, tylko był cały radością, która po pokoju nim miotała, jak w przestrzeni wicher miota listkiem. I, jak na skrzydle wichru latający listek, to mknie z chyżością strzały, to wolniej unosi się w górę, to, w dół opadając, swawolnie i bez taktu skacze po grudach ziemi, — tak on, to pędem strzały pokój od końca do końca przelatywał, to przebywał go chwiejnym i mdlejącym krokiem, to po kobiercu, którego lichy gatunek trochę tylko wynagrodzony był deseniem, dość dobrze wschodnie naśladującym, takich dokonywał skoków i susów, któreby najpewniej jednego z jego przyjaciół, tego finansistę,