wileju nie robienia nic wynikające lenistwo, namiętności, przez łatwość używania podniecane, łechtane, mnożone, te namiętności jeszcze rozpryśnięte na milion kaprysów, z których każdy przybiera naturę piekącej nazwy i nieodzownej potrzeby etc. etc.
Moralista wydobyłby z tego treść do długiej o występku i cudzie homilii, pedagog do rozprawy o wychowaniu, socyolog — do refleksyi o skutkach istniejącego podziału bogactw. Ja sam mógłbym powiedzieć coś o rodzicach moich, którzy zresztą nie byli ani trochę gorszymi od innych ludzi swojego położenia i stanu, a daleko więcej jeszcze o domownikach, którzy schlebiali mi już wtedy, gdy jeszcze śliną maczałem przywiązywane mi pod brodę serwetki, o naukach l’abbé Revière’a i sir Wight’a, z których drwiłem już wówczas, kiedy mię za cudowne dziecko, uznawano. Są to przecież rzeczy proste, jak »dzień dobry,« a niektórych z pomiędzy nich krytykować przed śmiercią mi nawet nie wypada. Więc — passons!
To tylko powiem, że w dwudziestym drugim roku od urodzenia swego zostałem samowładnym panem milionowego majątku i samego siebie, do trzydziestu trzech zaś dobiegłszy, utraciłem trzy czwarte dziedzictwa, a w kilka tygodni utracić mam całego siebie. I to
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/120
Ta strona została skorygowana.