Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/178

Ta strona została skorygowana.

japońskie wazy. Jednem uderzeniem pięści rozbiłem mozaikowy stolik, przy którym stałem, a gdy Rzęski, przestraszony, ulotnił się jak widmo, w wielkim, pustym salonie, na którego staroświeckie sprzęty zmrok opadał, długo stałem sam...


VIII.

Że siedemdziesięcioletnia kobieta, dobrem nawet na pozór zdrowiem ciesząca się, nagle zachorowała i umarła: był to traf nie zbyt osobliwy, ale dla mnie, choć mu zrazu złorzeczyłem, może pomyślny. Bo bardzo przypuszczam, że gdyby ona żyła dłużej, znudziłaby mię, jak wszystko na świecie, zaniedbałbym ją i nie mógłbym teraz pysznić się przed samym sobą i tobą, że chciałem być dla kogoś bardzo dobrym. Uśmiechasz się, doktorze? Myślisz pewno, że to, co ci z takim zapałem od wielu już dni opowiadam, torby sieczki nie warte. Kaprysy zblazowanego młodzika, pańskie fantazye! Czy tak? Ostateczny wyrok w tej sprawie pozostawiam twojej dłuższej i głębszej rozwadze, a teraz, chcąc choć trochę wywyższyć się w twoich oczach, opowiem historyjkę o największym czynie mojego życia, o tem, jak pewnego