ciężarów życia. Ideał ten w wyobraźni jej powstał z kilku żywych wzorów w dzieciństwie widzianych, z kilku książek, które ojciec jej, — zanim na wieki oczy zamknął, — przed jej oczy nasunął; pragnęła teraz stosować do niego swoją duszę, ale nie mogła. Była to biedna dusza kobieca, wrażliwa i niespokojna, mieszkająca w ciele, do którego nie przyznałby się żaden stoik. Pomimo więc wielokrotnych postanowień, że nad sobą roztkliwiać się nie będzie, płakała znowu serdecznie i roztkliwiała się rzewnie.
Wspomniała swoje umarłe złudzenia i radości; poumierały one w sposób różny. Dwoje drobnych dzieci po prostu, nagle i brutalnie zabiła śmierć; miłość człowieka, którego kochała i z którym związała życie, umarła nie wiedzieć dla czego, bez żadnej jej winy, za sprawą zmiennej natury ludzkiej, lub koniecznego rozejścia się dwóch, nie zgadzających się, istot; uciecha z posiadanego bogactwa stopiła się w przyzwyczajeniu i doświadczeniu, że ani karetą serdecznych łez otrzeć, ani z majolikową wazą poufnie gawędzić, ani łakociami najwyborniejszemi gorzkiego smaku zgryzoty zatrzeć niepodobna.
Urok świata, — świata, strojącego się, tańczącego, grającego, paplającego, jedynego świata, który znała, — zniknął dla niej bez śla-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/197
Ta strona została skorygowana.