Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/199

Ta strona została skorygowana.

nie może siedzieć u boku tej kobiety! Jak ona to wszystko znienawiedziła! jak głęboką dla tego wszystkiego powzięła wzgardę! Tej nienawiści i wzgardy nauczyło ją nieszczęście, odbierając jej zarazem rzecz jedyną, w której znaleźćby mogła uciechę i ratunek — to jest: chęć użycia i zabawy. Nie; może inne czynić to mogą, ale jej niepodobna bawić się jeszcze pośród ludzi, gdy już raz w ich dobroć, szczerość, wartość wierzyć przestała, gdy ci ludzie, bezpośrednio lub pośrednio wydarli jej jedyny skarb, do którego przywiązywała cenę i który mógł cenę życiu jej nadać — ciepło domowe i szczęście serdeczne...
Od dzieciństwa słyszała, że szczęście kobiety, jej obowiązek, cnota, dostojność — to miłość i macierzyństwo. Czy dla tego, że od dzieciństwa tak ją nauczano, czy że w sposób tej nauce odpowiedni utworzyła ją natura, ale istotnie miłość i macierzyństwo były jedynemi źródłami, z których biły jej: szczęście, cnota, dostojność. Teraz te dwie jedyne, dobre wieszczki jej życia umarły, znikły — i cóż?
Gdy śliczne, drogie główki dziecięce zasuną się na wieki w cienie zaświatowe, a serce blizkiego, drogiego człowieka, ulotni się w płomieniu innych uczuć i rozkoszy — cóż? Przyjąć od świata nową miłość, tak, jak się