gułę klasztorną oznaczonym wykonała swoją profesyę, czyli złożyła śluby zakonne.
Dnia tego, gdy po złożeniu w ręce biskupa przepisanych przysiąg, w habit i welon już przyodziana, legła pośrodku klasztornego chóru, okryta całunem, trupiemi głowami bielejącym i gromnicami ostawionym; gdy kościół i chór rozbrzmiały żałobną, tylko u ludzkich trumien śpiewaną pieśnią, całun podnosił się i falował od łkań dwu jej współtowarzyszek i w tem tylko miejscu, w którem ją przykrywał, nieruchomemi liniami zarysowywał wysmukłe i delikatne jej ciało. Tamte w tej stanowczej i posępnej chwili uczuły może dla samych siebie niespodziewany grom przerażenia, ostatni bunt ziemskich żalów, tę instynktową grozę, która wszelką istotę żyjącą przejmuje wobec przypomnień śmierci, i głośno, rozdzierająco płakały. Ona roztapiała się także, ale nie w żalu, ani w trwodze, jeno w niewysłowienie słodkiem rozważaniu dobroci Pana, który do łona swego na wieki ją przygarniał. Nigdy już więc, na podobieństwo liścia przez wichry gnanego, błąkać się nie będzie po zohydzonym świecie, ani duszy swojej plamić jego pyłem, ani serca ranić jego mieczami!
Odtąd surowa reguła zakonna, której ciernie własny jej zapał pomnażał i zaostrzał,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 02.djvu/043
Ta strona została skorygowana.