Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 02.djvu/133

Ta strona została skorygowana.

tniczka. Wszakże — dodała ciszej nieco — wiemy wszystkie, jak i za co cierpieli rodzice tej małej... Niech Bóg, który stworzył niesprawiedliwość i naprzeciw niej wysłał odwagę, wynagrodzi im te cierpienia; co do nas, zwiększają one obowiązki nasze względem ich dziecka...
Matka Norberta z energicznem twierdzeniem trzęsła głową i końcem palca łzę z kątka oka ocierała...
Matka Romualda uspokajała ją upewnieniem, że zaraz po nieszporach przywoła do siebie wszystkie odpowiednie zadaniu siostry i w imię Chrystusa je wezwie, aby jedna z nich dopełniła ziemskiego, ale świętego obowiązku.
Tak naradzały się; za niemi, przysłuchując się, stały w gromadkę z bite, nieco przerażone, próbantki i nowicyuszki; przez drzwi od dziedzińca zaglądała różowa twarz siostry Wincenty, która o chorobie jakiejś zasłyszawszy, zwinnym swym krokiem tu przybiegła; w innych znowu drzwiach, tych, za któremi niedawno rozlegał się organ, stanęła wysoka, z uwiędłym i uduchowionym profilem, a dłonią u złotego krzyża na piersi złożoną, mistrzyni nowicyatu.
Nikt przecież nie zauważył dość szczególnej postawy, jaką miała siostra Mechtylda. Od początku toczącej się obok niej rozmowy