Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 02.djvu/135

Ta strona została skorygowana.

Romualda jednak lekkie pukanie do drzwi usłyszała i, podnosząc głowę, zawołała:
— Proszę wejść!
— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus — ozwał się we drzwiach przyciszony głos siostry Mechtyldy, która cicho za sobą drzwi zamknęła i cicho przeszedłszy celę, przed zwróconą ku niej i widokiem jej wyraźnie zaniepokojoną zwierzchniczką stanęła, zapytania jej oczekując. Otrzymawszy je, z plamkami rumieńców na policzkach i z drżeniem ust, rzekła:
— W imię Jezusa Chrystusa, proszę cię, matko wielebna, abyś mnie powierzyła pielęgnowanie tego ciężko chorego dziecka. Ze wszystkich sił ciała i duszy, o których użyczenie błagam Pana, usiłować będę jak najlepiej zadanie to spełnić.
Matka Romualda nie zaraz odpowiedziała, była bowiem bez granic zdziwiona i ze zdziwieniem wpatrywała się w stojącą przed nią siostrę. Po chwili dopiero wahającym się głosem zaczęła:
— Ty, siostro, ty, pielęgnować chcesz to biedactwo! Bardzo dobrze, ale skądże to!.. dlaczego? jakie pobudki? Mam prawo i powinnam wiedzieć o przyczynach, które wstręt twój ku stworzeniu zmieniły w chęć złożenia mu w ofierze zapewne... własnego życia?..