Czemu kobiecych tylko? Alboż mężczyźni nie miewają także złych humorów, nie noszą na sobie tej skazy, nie sprowadzają przez to na życie domowe mrozu, słoty, wojny, ciemności i różnych plag podobnych?
Ależ i owszem! A jakże! naturalnie! Oj, oj, oj! Miewają, noszą, sprowadzają i jak jeszcze! I na równi z kobietami, a może i więcej jeszcze od kobiet.
Ale do kobiety i dla kobiecego pisma pisząc, specyalnie dziś tylko o kobietach piszę. I mam to przekonanie, że gdy o poprawy jakiekolwiek idzie, każdy od siebie przedewszystkiem zaczynać je powinien. I mam jeszcze tę ambicyę, aby w dziedzinie popraw moralnych kobiety z siebie przykład dobry dawały, przodem szły. Zbądźmy same przywary dokuczliwej i szkodliwej, a może dotychczasowi panowie świata zawstydzą się swojej na tym punkcie niższości, i zdjąwszy z siebie przywarę swoją nam ją u stop w dowód szacunku złożą. To rzekłszy, całuję Cię, droga moja, bardzo serdecznie i rychłe a nowe napisanie o innym jakim drobiazgu — niedrobiazgu, obiecuję.