kiejkolwiek zresztą roboty, byleby jasno tłómaczyła przed wszystkimi oddalenie się, milczenie i zmarszczkę na czole.
Siedziała w malutkiej sypialni przy stoliku, na którym zapaliła była lampę i z jakichś skrawków wyrabiała ozdoby, mające na nowo uświetnić zniszczoną suknię matczyną.
Sypialnia miała kształt szuflady z jednem oknem; mieściła w sobie dwa łóżka, stolik z lampą i gotowalnię Klemuni, opiętą wesołym perkalem w kwiaty.
Klemunia miała też i biureczko, które stało w bawialnym pokoju. Naturalnie, piękna panna musiała posiadać gotowalnię ze zwierciadłem i biureczko.
Szwaczka, mająca prawo do nazwy tylko przystojnej, nie pisze nic, a ubiera się to tu, to owdzie, przed kawałkiem rozbitego zwierciadełka, wiszącym w kuchni, albo i bez żadnego zwierciadełka. Zresztą, takie rzeczy wcale jej nie obchodzą. Co sprawia jej przykrość, to, że stolik, przy którym szyje, znajduje się u samych drzwi bawialni, tak blizko szezlonga Klemuni, że musi słyszeć każde słowo rozmowy, którą ona prowadzi z narzeczonym. Odsunęłaby stolik, ale miejsca niema; poszłaby z robotą do kuchni, ale mogłoby to wyglądać na dąsanie się, albo na smutek, szukający
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/027
Ta strona została uwierzytelniona.