samotności. Więc ze skrawków atłasu urządzając wcale gustowną ozdobę na zniszczonym staniku matki, Kazia siedzi pomiędzy dwiema pieśniami, z których jedna jest muzyczną, a druga miłosną.
Przez okno wlatują tu tony muzyki, grzmiącej w sali resursowej; z za drzwi dochodzą słowa, zamieniane przez zaręczoną parę. Tony i słowa zlewają się w całość harmonijną. Jest to pieśń na dwa głosy z akompaniamentem muzyki.
Bo gdy wieczór zbliża się ku końcowi, zaręczona para przestaje dysputować o względnej wartości szkół literackich i przed blizkiem rozstaniem się dobywa z głębi serca słowa szczere. Zaczynają nazywać się po imieniu, mówią sobie ty.
— Więc wolałabyś ten domek z ogródkiem przy ustronnej ulicy, niż to piękne mieszkanie w środku miasta?
— O, tak! Bardzo chcę ogródka przy domu. Lękam się tylko, aby ustronne mieszkanie...
— Nie zaszkodziło interesom moim? Moja najdroższa, jedynym teraz ważnym interesem moim jest twoje zdrowie i zadowolenie.
— Dziękuję. Anim śniła, aby mógł istnieć na świecie człowiek tak dobry, jak ty, Zbigniewie.
Kazia przestaje szyć, składa ręce na kolanach, patrzy na szereg okien, jak raz naprzeciw jej
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/028
Ta strona została uwierzytelniona.