Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/029

Ta strona została uwierzytelniona.

okna, rozgorzałych od świateł, wylewających potoki tonów płomiennych i tęsknych. Prześliczny walc; płomienny, jak namiętność, tęskny, jak serce rozdarte...
— Moja droga, czy podobna kochać tak, jak ja cię kocham! Wszystkie myśli moje z tobą. Kiedy bronię sprawy przed sądem, muszę pilnie strzedz siebie, aby wśród wymieniania artykułów prawa nie powiedzieć nagle: Klemunia!
Z cichym, głębokim śmiechem Klemunia zawołała:
— A toby też było pięknie!
— Gdybym mógł, wziąłbym cię na ręce i niósł na koniec świata, do zdrojów leczących i drzew śpiewających, abyś wyzdrowiała, sił nabrała, poweselała i zaraz, zaraz została zdrową, śliczną, szczęśliwą żoną pana Zbigniewa, młodego jeszcze, lecz już sławnego adwokata w tem wielkiem mieście Ongrodzie.
— Tyś zdrowie moje! Szczęście — najlepsze lekarstwo.
— Czujesz się szczęśliwą?
— Kochasz mię?
Okna przeciwległego gmachu śpiewały ciągle: la, la, la! niby wesoło, ale zarazem namiętnie, szalenie. Kazia doświadcza takiego uczucia, jakby jej w piersi coś rozdzierało się szeroko i jakby z tego rozdarcia płynęła gorąca ciecz. To płacz,