Z piękności i wesołości słynąca w pewnych kołach i momentach Elwira Roza siedziała przed gotowalnią swą, na której... Nie! wcale niepodobna wyliczyć tego, co się na gotowalni tej znajdowało. Chyba jaki znawca! albo lepiej znawczyni... Skarb Golkondy, sen Szecherezady! Tysiąc i jedna fraszka! Sto dwa flakony różnych wysokości i grubości, trzysta pudełek rozmiarów rozmaitych, tyleż innych przedmiotów i przedmiocików nie wiadomo do czego służących, a wszystko błyszczało złotem, srebrem, stalą politurowaną, kryształami różnobarwnymi, onyksami, granatami, agatami i tworzyło godną świtę wielkiemu monarsze swemu: zwierciadłu, oprawionemu w ramę z kwiatów porcelanowych. Śliczna to jest rzecz taka rama z kwiatów porcelanowych, w ślicznym też królowała pokoju: ciepłym, wonnym, miękkim, na podłodze, sprzętach i ścianach wysłanym kobiercami, pluszami, poduszkami, różnego rodzaju i koloru gracikami i łachmankami. Przez drzwi nieco uchylone widać było pokój
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/079
Ta strona została uwierzytelniona.