w świat kędyś powlókł się, a babka wprędce oślepła i ot, dlaczego on jest sierotą i — nikogo na świecie swego, oprócz tej ślepej babki, nie ma. Może gdzie i ma, ale nie wiadomo, bo z dalekich jakichś stron pochodzi. A co do tej chuderlawości, to kiedy jeszcze niedorosły był, chłopcy, łowiący rybę w stawie, do wody go wrzucili, nie dlatego, broń Boże, aby utopić, ale dla żartów, aby z niemowy pośmiać się.
Było to cościś w parę tygodni po Różańcowej, kiedy woda w stawie robi się już bardzo zimna; tedy on, po tej kąpieli, długo chorzał i, choć potem niby ozdrowiał, ale na zawsze już taki nikczemny pozostał. A byłby może i duży chłop, bo w dłużynę urósł, tylko już w szerokość to za nic brać nie chciało i tak w nim cościś siadło, że wiecznie jest taki prosty, jakby żerdź połknął. Może go tam co we środku przy poruszeniach boli? Nie wiadomo. Kto może wiedzieć cokolwiek o człowieku, który mowy nie ma? Tak jak zwierzę: żeby je nie wiedzieć co bolało, nie powie, bo nieme jest.
Tak tedy ciemnota, sieroctwo i chuderlawość jego były wytłómaczonemi, ale nikt już zupełnie wytłómaczyć ani mógł, ani próbował tej grupki zmarszczek, które zbiegły się w jedno miejsce i legły na czole, nad samemi oczyma, ładnie ocienionemi przez gęste, blado-złote brwi. Nie miał
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/124
Ta strona została uwierzytelniona.