pewne miejsca, na którem mogłaby jak najlepiej ukończyć robotę prania. A tymczasem wyglądała, jak królowa wód. Wysoka, silna, prosta, oczy miała z topazów, a usta z koralu; żerdź jej pobłyskiwała u szczytu złotą iskrą. Wśród kolorowych paciorków, które opływały piersi, błyszczały srebrne krzyżyki i medaliki.
Jaskrawa i połyskująca szła w łagodnych światłach nadchodzącego wieczora i nogami, do kolan tylko okrytemi czerwoną spódnicą, a jakby z pozłacanego bronzu wytoczonemi, roztrącała błękit wód w tysiąc srebrnych fontann.
Nagle spojrzeniem spotkała się z czemś, co usta jej otworzyło szerokim uśmiechem. Spotkała się spojrzeniem z cienką postacią Niemka i z wlepionemi w nią jego oczyma.
Stał u brzegu stawu, chudą szyję w kierunku jej wyciągał, a wlepione w nią oczy miały w sobie tyle zachwycenia i podziwu, takie były rozżarzone i razem załzawione, że ta najpiękniejsza w całej wsi dziewczyna aż zaśmiała się głośno.
Od śmiechu tego Niemko poruszył się i ramiona mu, jak skrzydła ptasie, u boków zatrzepotały. Zaśmiał się także ochrypłym, gardłowym śmiechem i tak pochylił się naprzód, jakby chciał rzucić się na wodę i czołgać się po niej ku jej stopom. A ona zbliżała się wciąż z podniesioną
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.