w śpiewie, wysoka, silna, płodami pola ukoronowana, jak wieszczka pól, lub jak wcielenie żyznego lata.
Jednocześnie z wejściem żniwiarek na dziedziniec, od tej jego strony, w której znajdowała się oficyna z piekarnią, iść poczęła po trawie postać wysoka i niezmiernie wątła, cała naprzód podana, w długiej siermiędze, z głową okrytą blado-złotymi włosami.
Był to Niemko.
Usłyszał na piecu zbliżającą się pieśń żniwiarek, wiedział, że to pieśń dożynkowa i może domyślił się, że Nastka przodownicą jest w tym roku, tak samo, jak była już w zeszłym. Czy raz jeszcze zapragnął ujrzeć dziewczynę? Nie wiadomo; dość, że szedł, ale nie trzymał się już tak sztywno, jakby żerdź w nim tkwiła, przeciwnie, pochylał się naprzód, całym sobą kłonił się ku ziemi, a na twarzy wychudłej miał wyraz niewymownego cierpienia. Szedł jednak i nawet kroku przyśpieszał, chcąc snadź w oddaleniu zrównać się z przodownicą i na nią spojrzeć.
Jakoż, choć nogi plątały się mu kilka razy tak, że o płot oprzeć się musiał, dosięgnął celu swego, znalazł się z przodownicą na jednej linii i począł iść zwolna z twarzą ku niej obróconą. Patrzał na nią z daleka, ale ciągle, a że przez to nie widział tego, co pod nogami było, więc wstąpił w klomb
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/150
Ta strona została uwierzytelniona.